wtorek, 24 stycznia 2012

NIE dla ACTA!


Rozdział 1

  14-letni Alan Persons obudził się, gdy usłyszał otwierane drzwi samochodowe. Razem z matką dojechali do Nashville na coroczną wycieczkę po Partenonie.
- No i jesteśmy.- Odezwała się jego mama z uśmiechem na ustach. Była drobną osobą o jaśminowej cerze, a jej niebieskie oczy wesoło migotały spod blond grzywki. Teraz była ubrana w prostą, błękitną sukienkę, a długie włosy spięła w kok. Chłopak wyszedł z samochodu i próbując ułożyć niesforne włosy, ruszył za mamą. Weszli po ogromnych schodach Partenonu, kupili bilety i weszli do środka. Cała podłoga była tak wypolerowana, że niemal raziła w oczy. Marmurowe kolumny były białe jak śnieg, a sześciometrowy, złoty posąg Ateny był po prostu piękny. Alan odszedł od mamy i zapatrzył się w jedną z wystaw, na której były jakieś stare greckie monety z wizerunkiem bogini mądrości. W pewnym momencie zobaczył dziwny błysk wydobywający się z jednej z bocznych sal, której nigdy nie widział. Wiedziony ciekawością wszedł do komnaty. Wisiał tam jakiś zakurzony obraz. Zafascynowany chłopak podszedł bliżej. Dzieło ukazywało barwny korowód podążający ulicami jednego z miast starożytnej Grecji. Alanowi wydało się, że jedna z postaci poruszyła się. Po chwili miał wrażenie, że cały obraz drga niczym struny harfy. Nagle jedna z osób biorących udział w zabawie wyciągnęła rękę do chłopca. Ten, przerażony cofnął się pod samą ścianę, podczas gdy postacie zaczęły wychodzić z ram obrazu i tańczyć po całym pomieszczeniu. Alan rozglądał się za drzwiami, lecz nie mógł nic dostrzec poprzez bawiący się tłum. Nagle ktoś złapał go za rękę i zaczął ciągnąć w stronę obrazu. Oniemiały chłopak nawet nie zareagował. W drodze minął wiele twarzy, lecz dopiero jedna z nich przykuła jego uwagę. Śniada cera i błękitne oczy idealnie się komponowały. Całości dopełniała aksamitna suknia. Dziewczyna uśmiechała się do niego zawadiacko i wyciągnęła do niego rękę. Bez wahania ją ujął wciąż zapatrzony w jej nieziemskie oczy. Nawet nie wiedział kiedy znalazł się w obrazie. Czuł się jakby był tam od zawsze. Ciepłe słońce ogrzewało mu twarz a rześki wiaterek przegonił osłupienie. Chłopak z ciekawością rozejrzał się po okolicy. Znajdował się na greckim akropolu w ubraniu ze starożytności! Nad nim niczym strażnik miasta wznosiła się wyniosła świątynia. Była łudząco podobna do Partenonu z Nashville. Dopiero za jakiś czas uświadomił sobie, że wciąż czuje ciepło czyjegoś ciała. Natychmiast się odwrócił. Niebieskooka wciąż trzymała go za rękę. Alan zarumienił się i natychmiast puścił jej rękę. W tym momencie z chęcią zapadłby się pod ziemię.
- Uważaj z życzeniami gdyż mogą się one spełnić w najmniej oczekiwanym momencie.- dobiegł go dźwięczny głos. Jestem Julia. Witaj w Przejściu.
Wciąż nie mogąc wydusić z siebie słowa wydukał tylko coś niezrozumiałego. Wziął głęboki wdech i odezwał się.
-Nazywam się Alan. –powiedział trzęsącym się głosem.- Co to za Przejście? I dokąd ono prowadzi?
-Pytania zostaw na później. Teraz chodź za mną.-odwróciła się i ruszyła krokiem pełnym gracji.
   Alan ruszył za nią z głową pełną obaw. Julia poprowadziła go marmurowymi schodami do świątyni. Już po chwili chłopak z coraz większą ciekawością rozglądał się po otoczeniu chłonąc wzrokiem każdy detal. Wokół niego zaczęły się gromadzić tłumy. Wreszcie weszli do Partenonu. Wszędzie paliły się kadzidła, a na trójnogach płonął ogień. Między kolumnami przewijali się w pośpiechu kapłani. W miejscu gdzie w Nashville stał pomnik Ateny znajdował się tron na którym siedział mężczyzna. Ubrany był w drogie szaty obszyte złotem. Mądre oczy obserwowały wszystko ze spokojem. Teraz zatrzymały się na chłopcu.
-Kim jesteś?- spytał Alan zduszonym głosem.
-Jam jest Gilgamesz. To ode mnie dostaniesz najważniejszy dar w całym życiu.